Aleksandra Bednarska - "Brudne sprawki Wujaszka Hana"

Aleksandra Bednarska - "Brudne sprawki Wujaszka Hana"

Jedną z pierwszych książek z prozą niesamowitą Dalekiego Wschodu, która ukazała się w Polsce była „Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej”. Wydana w 1986 r., gromadziła teksty czołowych przedstawicieli Kraju Kwitnącej Wiśni m.in. Osamu Dazaia czy Ryūnosuke Akutagawy. W antologii znalazły się teksty różnorodne, od tych inspirowanych baśniami, przez opowiadania grozy z ludowych podań, po urban legends. Co ciekawe, zbiór otwierał tekst Europejczyka, piszącego pod pseudonimem Lafcadio Hearn, którego uznano za japońskiego pisarza narodowego.

Czytając „Brudne sprawki wujaszka Hana” Aleksandry Bednarskiej odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z kimś o podobnym potencjale „odczuwania”. Piszącym z ogromnym znawstwem i wyczuciem specyfiki krajów Dalekiego Wschodu, a przecież będącym spoza tego kręgu kulturowego.

Aleksandra Bednarska w debiutanckim zbiorze opowiadań czerpie garściami z mitów oraz legend i przenosi je na współczesny grunt. Dziewięć historii opisanych w książce pochodzi z różnych krajów, a każda z nich opiera się na lokalnych wierzeniach. Fabuły osadzone są w Hong Kongu, Seulu, Batang Kali, Singapurze czy Kuala Lumpur.

„Niesamowitość osadzona w egzotycznych realiach to w zasadzie ‘niesamowitość pomnożona przez niesamowitość’”, pisze we wstępie Wojciech Gunia i klasyfikuje prozę Bednarskiej jako weird fiction. Trudno się z nim nie zgodzić, bo teksty aż kipią od atmosfery dziwności, bezsensu i beznadziei, zaś siły nadprzyrodzone co i rusz burzą porządek świata.

Wartością nadrzędną zbioru jest uchwycenie mentalności mieszkańców Dalekiego Wschodu poprzez wykorzystanie fantastyki. Bohaterowie, mieszkańcy ogromnych metropolii, pochodzą najczęściej ze społecznych nizin. Wstydzą się biedy, nie utożsamiają się z nią. Bohater opowiadania („Raz-dwa, raz-dwa”), by zmylić kolegów z klasy codziennie po szkole wsiada do metra zmierzającego w kierunku centrum, by po kilku przystankach przesiąść się do autobusu kursującego w stronę domu.

Bieda to coś z czego należy wyrwać się za wszelką cenę, a jeśli się nie da, to lepiej jest umrzeć, rozumują bohaterowie. No bo „co w tym strasznego?”, pyta Tiffany, bohaterka „Zapuszczam korzenie”, i kontynuuje: „Szkielet zamienia się w puste wnętrze. Skóra twardnieje, drewnieje wręcz, gdy zmieniam formę na bardziej pierwotną, i z wielu względów mniej skomplikowaną. Z człowieka z ludzkimi problemami staję się rośliną bez nich”. Ta metamorfoza to bunt, niezgoda na dalszą egzystencję – w odczuciu Tiffany – niemożliwą do udźwignięcia. Tekst przywodzi na myśl „Wegetariankę” koreańskiej pisarki Han Kang, gdzie bohaterka również dochodzi do wniosku, że jedynie wyzwolenie się z oków ludzkiego ciała jest wyzwoleniem od ludzkich problemów. I zrzuca z siebie to człowieczeństwo, by wstąpić do „świata roślin”.

Na pozór poszczególne opowiadania nie mają ze sobą wiele wspólnego. Można by uznać je za samodzielne twory. A jednak czytane jedno po drugim tworzą intrygującą całość. Bohatera tekstu „O mały włos” – Jera – poznajemy z relacji pierwszoosobowej, jako narratora, i jawi się zupełnie inaczej niż w kolejnym utworze, zatytułowanym „Zapuszczam korzenie”, pisanym z  perspektywy jego dziewczyny Tiffany. Konstrukcja książki przypomina „Grobową ciszę, żałobny zgiełk” japońskiej pisarki Yōko Ogawy. Autorka wspomnianego zbioru, prezentując bohaterów z różnych perspektyw, pokazała, że życie przypomina teatr Nō – człowiek nieustannie zakłada maski i wciela się w role, które odgrywa przed innymi, zależnie od ich potrzeb. Bednarska idzie dalej, sugeruje, że tylko wobec zmarłych możemy zdobyć się na szczerość. Albo po przekroczeniu granicy między życiem a śmiercią, gdyż jako duchy nie mamy już wstydu ani niczego do ukrycia...

Brzmi to dość przygnębiająco, jak na weird przystało, a jednak Bednarska wplata w te niewesołe opowieści dużo czarnego humoru, przez co ich wydźwięk diametralnie się zmienia. O ile się nie mylę, taki sposób prowadzenia narracji w tego typu historiach jest pewnym novum.

Autorka jest absolwentką sinologii i studiów azjatyckich, językoznawczynią i antropolożką kultury. Spędziła trzy lata w Pekinie, pół roku na Tajwanie, a obecnie mieszka w mediolańskim Chinatown. Ten szeroki wachlarz doświadczeń czuć w jej prozie i stanowi on ogromną wartość.